Nowe problemy etyczne dotyczące badań na zwierzętach

  • Data publikacji: 07.02.2019, 16:22

Wykorzystanie zwierząt do badań służących ocenie możliwego wpływu pewnego środowiska bądź stanu na człowieka jest praktyką stosowana nie od dziś. Natomiast przeprowadzanie tego rodzaju testów na skondensowanych genetycznie klonach zwierząt to już ogromny krok współczesnej nauki. Nowe możliwości wiążą się z nowymi problemami. W tym, jak i w wielu przypadkach wykorzystania nowych rozwiązań technologicznych, poza pierwotnym zachwytem czujemy intuicyjne: „ ale jednak coś tu jest nie tak...”.

 

Z początkiem roku naukowcy z Instytutu Neuronauki Chińskiej Akademii Nauk w Szanghaju połączyli dostępne dotychczas techniki badania, manipulowania i kopiowania genów tworząc pierwszą na świecie skondensowaną genetycznie, sklonowaną małpę makaka (Macaca fascicularis). W efekcie tych działań powstało pięć małp, których geny zostały zmodyfikowane tak, by wywołać określone choroby psychiczne.

 

Badanie to obejmowało głównie wycinanie genu odpowiedzialnego za regulację cyklu snu i czuwania. Edytowany w ten sposób zarodek został następnie sklonowany, aby powstało pięć żywych małp pozbawionych interesującego badaczy genu. Efektem takiego braku było m. in. skrócenie czasu snu, zmiana poziomu hormonów we krwi, zwiększenie lęku i depresji czy występowanie pewnych zachowań podobnych do schizofrenii. Jak twierdzi jeden z głównych badaczy Qiang Sun, jest to przełom w badaniach nad chorobami o podłożu genetycznym, a więc, poza zaburzeniami psychicznymi, także tymi immunologicznymi, metabolicznymi oraz nowotworami. Co jednak ze względami etycznymi tego rodzaju praktyk?

 

Wiele osób stwierdzi, że zdrowie ludzi to w tym przypadku wartość nadrzędna. Z tym, że testowane zwierzę powinno być możliwie najbliżej człowieka pod względem odpowiednich aspektów zdrowotnych, tak, aby wyniki były jak najbardziej użyteczne z ludzkiej perspektywy. To bliskie podobieństwo w sensie biologicznym niesie za sobą równie wysoki status moralny. Takich cech składających się na podstawę statusu moralnego podano kilka, m.in. świadomość, wrażliwość, osobowość czy racjonalność i rozumowanie wyższego rzędu. Im bliższe pokrewieństwo zwierzęcia z człowiekiem, tym większy zakres dzielenia z nim owych cech.

 

Deklaracja Helsińska wskazuje, że żadne ewentualne korzyści społeczne nie powinny przeważyć nad dobrem pojedynczego człowieka. To oczywiście zapobiega wszelkiego rodzaju badaniom na ludziach – ponieważ, nawet jeśli wyniki mogą być korzystne dla całej ludzkości, niektóre eksperymenty będą szkodliwe dla badanego. Rozwiązaniem było przeniesienie tych badań na zwierzęta - zważywszy, że wielu uważa, iż ​​mają one niższy status moralny niż ludzie. Czy jednak na pewno?

 

Naczelne są nam bliższe niż inne gatunki. Wydaje się więc jasne, że jeśli jakiekolwiek zwierzę ma status moralny, naczelne znajdą się na tej liście wysoko. A jest tak w niektórych krajach, np. Wielkiej Brytanii, Nowej Zelandii czy w Niemczech, gdzie prawo zabrania wykorzystania małp człekokształtnych, takich jak orangutany i szympansy do badań, właśnie ze względu na ich wysoki status moralny. Przyczyniły się do tego organizacje The Great Ape Project i Nohuman Rights. Mimo to wciąż wiele naczelnych innych niż ludzie wykorzystywana jest w badaniach i hodowana w tym celu (ok. 75000 w USA w 2017 r.).

 

Klonowanie zwierząt należących do tego rzędu ssaków stwarza więc dodatkowe kontrowersje. Problemy pojawiają się już podczas samego procesu klonowania, gdzie nieuniknione są wielokrotne, nieudane próby. Przykładowo, aby stworzyć pięć wspomnianych makaków wymagało to 325 zarodków wszczepionych w 65 zastępczych małp. Drugi problem jest bardziej złożony – mowa tu o kwestii „utowarowienia”, czyli czynienia z czegoś swojej własności. Sklonowane zwierzęta zdają się tracić swoją istotowość i stają się jedynie obiektami badawczymi, co wyraźnie umniejsza ich wartości. Stosując techniki do tworzenia obiektów posiadających pewne szkodliwe cechy, naturalnie postrzega się je jako „przedmioty jednorazowego użytku”.

 

Niektórzy dostrzegają ogromne ryzyko tego rodzaju praktyk. Takie postrzeganie zwierząt, tak nam przecież bliskich pod wieloma względami, niesie ze sobą ryzyko przyzwyczajenia się do traktowania wszystkich istot w ten sam sposób, w tym również ludzi. Nie jest to twierdzenie daleko idące, gdyż już w zeszłym roku głośno mówiono o badaniach na ludzkich zarodkach i genie odpowiadającym za HIV - badaniach przeprowadzanych przez doktora He Jiankui związanym wówczas z Uniwersytetem Nauki i Technologii w Shenzhen, również w Chinach. 

 

 

 

Źródło: nzherald.co.nz