Nowy sposób na walkę z malarią

  • Data publikacji: 21.05.2018, 18:41

Według najnowszych badań opublikowanych 14 maja w Proceedings of the National Academy of Sciences, o których donosi Scientific American, ludzie zainfekowani zarodźcem malarii wydzielają charakterystyczny zapach przyciągający komary, które następnie przenoszą pasożyty na kolejne osoby. Naukowcy mają nadzieję, że odkrycie pomoże w opracowaniu nowych metod, które mogłyby szybciej i z większą dokładnością wykrywać obecność zarodźca w organizmie człowieka.

 

Zarodziec malarii należy do jednych z najbardziej śmiertelnych patogenów. Tylko w samym 2016 roku na malarię zmarło 445 000 ludzi. Pasożyt atakuje czerwone krwinki, w których rośnie i dzieli się, powodując okresowy rozpad tych komórek objawiający się atakiem malarii. Wraz z krwią może też zostać wessany przez samicę komara widliszka i przeniesiony na inną osobę. Okazuje się, że zarodziec rozwinął ciekawą strategię zwiększającą jego szanse na dalsze rozprzestrzenianie się. Organizm człowieka, w którym obecny jest pasożyt, produkuje substancje zapachowe przyciągające komary. Paradoksalnie - jest to cecha, która może pozwolić nam na skuteczniejsze zwalczanie choroby.

 

Tradycyjnie malarię wykrywa się oglądając próbki krwi pod mikroskopem lub szukając antygenów poprzez specjalny test diagnostyczny. Niestety, te metody nie sprawdzają się u osób, które są częściowo odporne albo nie wykazują objawów choroby. Mimo to ich organizmy wciąż wytwarzają zapach przyciągający komary, co powoduje dalsze rozprzestrzenianie się pasożytów. Według badania takie sytuacje odpowiadają za nawet 90% zakażeń pochodzących od niewykrytych nosicieli zarodźca.

 

Zespół Marka Meschera, ekologa behawioralnego z Politechniki Federalnej w Zurychu, przebadał 400 dzieci z obszarów objętych chorobą w okolicy Jeziora Wiktorii w Kenii. Naukowcy wykorzystali do tego urządzenie, które podnosi powietrze z powierzchni skóry i zbiera substancje zapachowe, które następnie badane są w laboratorium. Dodatkowo zespół pobrał próbki krwi od dzieci. Badania tzw. profilu zapachowego wykryły bezobjawowe infekcje ze stuprocentową dokładnością, co sugeruje „znaczny potencjał dla rozwoju solidnej nieinwazyjnej metody wykrywania malarii w warunkach terenowych”.

Badania muszą zostać jeszcze powtórzone przez inne zespoły badawcze. Jeśli potwierdzą one odkrycie naukowców, malaria dołączy do listy innych chorób ze znanymi profilami zapachowymi takich jak: astma, cukrzyca, gruźlica, niektóre nowotwory oraz choroby serca, jelit, wątroby, nerek i zębów. Jeden z autorów badania Andrew Read, biolog ewolucyjny z Uniwersytetu Stanowego w Pensylwanii, przestrzega jednak, że badanie przeprowadzone zostało na pojedynczej populacji. „Czy profil jest taki sam dla ludzi odżywiających się inaczej i prowadzących różny styl życia?” – mówi i dodaje, że komary z różnych obszarów wydają się reagować na oznaki malarii – „a to sugeruje, że jest to ten sam sygnał na całym świecie”. Z kolei James A. Covington, który pracuje nad medycznymi urządzeniami wykrywającymi substancje zapachowe na University of Warwick, uważa, że związki wykryte podczas badania produkowane są również podczas innych chorób. Według Covingtona może to być sposób organizmu na zasygnalizowanie niekoniecznie samej malarii, a choroby jako takiej. Naukowiec uważa, że badanie byłoby bardziej przekonujące, gdyby grupą kontrolną były dzieci cierpiące na inne choroby, a nie te zupełnie zdrowe.

 

Dla Sabine Dittrich z Foundation for Innovative New Diagnostics badanie jest jednak bardzo obiecujące. Jak mówi: „400 osób to znaczna liczba”, a nieinwazyjna metoda umożliwiłaby pomoc większej liczbie ludzi. Eric Halsey z Centers for Disease Control and Prevention uważa, że obecne sposoby diagnostyki i leczenia malarii są trudno dostępne w wielu rejonach dotkniętych chorobą, dlatego nowe badania i narzędzia, które mogą pomóc w walce z pasożytem są zawsze mile widziane. Jednocześnie podkreśla, że istotne jest też dobre wykorzystanie już istniejących metod.