Sentinel Północny i jego mieszkańcy

  • Data publikacji: 27.11.2018, 15:45

Kilka dni temu świat obiegła wiadomość o zabójstwie amerykańskiego misjonarza, do jakiego doszło na tajemniczej wyspie Sentinel Północny.  Jej mieszkańcy są jednym z najbardziej odizolowanych od cywilizacji plemion na Ziemi. Jaka historia kryje się za tajemniczą wyspą?

 

Podstawowe informacje o wyspie

 

Północny Sentinel jest wyspą należącą do archipelagu Andamanów, znajdującego się w Zatoce Bengalskiej. Od 1947 roku archipelag ten jest częścią indyjskiego terytorium związkowego Andamany i Nikobary. W praktyce nie ma jednak żadnego sposobu na kontrolowanie wyspy i jej mieszkańców ze względu na ich wrogie nastawienie. Od 2005 roku nie są podejmowane żadne próby kontaktu. Obecnie, w zależności od szacunków, liczebność mieszkańców oceniana jest na kilkadziesiąt-kilkaset osób. Wyspa jest niewielka, otoczona rafami koralowymi, w większości pokryta lasami. Przed trzęsieniami ziemi na Oceanie Indyjskim w 2004 roku jej powierzchnia szacowana była na około 72km². Początkowo myślano, że trzęsienia te zaszkodziły plemieniu, jednak przeprowadzone obserwacje wskazują na to, że mieszkańcy udali się do wyższych fragmentów wyspy, by uciec przed katastrofą i nie wywarła ona dużego wpływu na ich dalsze losy. Podczas oceny zniszczeń udało się zrobić zdjęcie, na którym widać, jak mieszkaniec plemienia strzela z łuku do helikoptera.

 

Zdjęcie tubylca strzelającego z łuku do helikoptera w 2004 roku.

 

Mieszkańcy

 

Od wielu lat Sentinelczycy konsekwentnie unikają kontaktu ze światem zewnętrznym, wrogo reagując na wszelkie próby nawiązania przyjacielskich relacji. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że postawa ta umożliwiła im przeżycie. W XVIII wieku andamańskie plemiona, które liczyły w sumie ponad kilka tysięcy członków, zostały zdziesiątkowane w efekcie brytyjskiej kolonizacji i teraz ich liczebność oceniana jest na mniej niż 100 osób. Obecnie kontakt ze światem zewnętrznym mógłby się dla nich skończyć tragicznie, przede wszystkim ze względu na brak odporności plemienia na powszechne choroby występujące na świecie.

 

Pomimo tego, że niewiele wiadomo o stylu życia mieszkańców, na podstawie dokonanych obserwacji można wnioskować, że ich głównym pożywieniem są orzechy kokosowe i ryby, które mogą być łowione przy brzegu. W skład diety wchodzi również mięso żółwi i małych ptaków występujących na wyspie. Wszystko wskazuje również na to, że nie znają rolnictwa.

 

Sentinelczycy potrafią budować łodzie, są one bardzo wąskie i pozwalają na pływanie jedynie na płytkich wodach. Budują również dwa typy domów: duże chaty z kilkoma paleniskami, w których mieszka kilka rodzin i małe, tymczasowe schronienia, które można zauważyć na plaży.

 

Poza mężczyznami udało się zaobserwować również dużą liczbę kobiet ciężarnych i dzieci, a mieszkańcy określani są jako silni, dobrze się rozwijający i zdrowi.

 

Historia

 

W XIII wieku Marco Polopodczas swoich podróży, opisał mieszkańców archipelagu Andamanów jako brutalną i dziką rasę, mającą głowy, oczy i zęby podobne do psich. Napisał również, że są bardzo okrutni, zabijają i jedzą każdego obcego. 

 

Pierwsze wzmianki opisujące wyspę Północny Sentinel sięgają roku 1771, kiedy to brytyjski geodeta John Ritchie przybył w jej okolice. Zgodnie z jego opisem, pokryta była drzewami, a duża ilość świateł świadczyć mogła o tym, że jest zamieszkana przez sporą grupę ludzi. Następnie Sentinel Północny został zapomniany na prawie sto lat.

 

W marcu 1867 roku Jeremiah Homfray udał się na wyspę w związku z poszukiwaniami więźniów, którzy uciekli z kolonii karnej znajdującej się w Port Blair. Podczas zbliżania się do Sentinelu zauważył około dziesięciu nagich, długowłosych mężczyzn strzelających do ryb przy pomocy łuków i strzał. Gdy tubylcy ujrzeli statek, ukryli się. Ostatecznie Homfray z załogą nie zdecydowali się na próbę przybijania do brzegu.

 

Latem tego samego roku na plaży Północnego Sentinelu rozbił się indyjski statek handlowy. Po trzech dniach 106 rozbitków zostało zaatakowanych przez rdzennych mieszkańców. Udało się im jednak odeprzeć ataki tubylców za pomocą kijów i kamieni i zostali ocaleni kilka dni później przez statek Royal Navy. Z późniejszego opisu wynika, że tubylcy byli nadzy, mieli krótkie włosy i czerwone nosy, a ich strzały sprawiały wrażenie, jakby były zakończone żelazem.

 

Trzynaście lat później na wyspę udała się zbrojna ekspedycja pod przewodnictwem Maurice'a Vidala Portmana. Przemierzając ją w poszukiwaniu tubylców, natknęli się na wiele wydeptanych ścieżek i świeżo opuszczonych wiosek. Mieszkańcy pochowali się jednak w lesie i grupie udało się znaleźć jedynie sześć osób: starszą parę i czworo dzieci. Znalezieni tubylcy zostali złapani i przetransportowani do Port Blair, gdzie bardzo szybko podupadli na zdrowiu, a starsza para zmarła. Podjęto więc decyzję o powrotnym przetransportowaniu dzieci, wraz z dużą liczbą prezentów. Portman odwiedzał ponownie wyspę w kolejnych latach i podobno polubił tubylców, stwierdzając, że są pod wieloma względami podobni do przeciętnego angielskiego ucznia z początkowego etapu nauczania. 

 

Portman, przemawiając w późniejszych latach na spotkaniu Royal Geographic Society w Londynie, podczas opisywania swoich relacji z Sentinelczykami uznał, że kontakt z osobami z zewnątrz wyspy nie przyniósł im nic, poza krzywdą. Wyraził również swój żal z powodu szybkiego wymierania plemienia.

 

W 1896 roku trzech uciekinierów z Indii dotarło z Port Blair w okolice Północnego Sentinelu na zbudowanej przez siebie tratwie. Dwóch z nich utonęło na rafach otaczających wyspę, natomiast trzeci został zabity przez tubylców po dotarciu na plażę. Brytyjskiej armii udało się później odzyskać jego ciało - było przebite strzałami w kilku miejscach i miało przecięte gardło.

 

W 1967 roku została zaplanowana duża wyprawa na wyspę. Indyjski antropolog Triloknath Pandit, w eskorcie uzbrojonej policji, kilku oficerów marynarki wojennej i dwóch dużych łodzi patrolowych,  dotarł na wyspę. Przy pierwszej próbie kontaktu Sentinelczycy schowali się w dżungli, a członkowie wyprawy pozostawili w ich chatach prezenty w postaci wiader, materiałów i cukierków, zabierając jednocześnie łuki, strzały, kosz i pomalowaną czaszkę dzika, używane przez tubylców.

 

W 1970 roku - z powodu utknięcia na rafie statku Pandita - doszło do bezpośredniego spotkania członków wyprawy z plemieniem. Próbowali oni przekonać mieszkańców do siebie złowionymi rybami i niektórzy tubylcy po tym geście wyrzucili broń. Z ukrycia wyszły kobiety i dzieci (około 20). Część kobiet - wraz z mężczyznami - wycofała się do dżungli. Po wyłowieniu większej ilości ryb i przekazaniu ich pozostałym mężczyznom, załoga wróciła na statek. Statek, który został odnaleziony w roku 1970 roku, bez śladu załogi. Szacuje się, że pozostał tam przez okres siedmiu lub ośmiu miesięcy.

 

Wiosną 1974 roku do wyspy dotarli antropolodzy z fotografem National Geographic w celu nagrania filmu dokumentalnego. Towarzyszyli im uzbrojeni policjanci. Gdy tylko ich statek pokonał rafy koralowe, zostali ostrzelani przez mieszkańców. Statek przepłynął kawałek wzdłuż wybrzeża, by uciec z zasięgu strzał i zostawić prezenty: kokosy, aluminiowe naczynia kuchenne, żywą świnię, lalkę i samochodzik. Prezenty jednak nie spotkały się z aprobatą tubylców i w stronę załogi została posłana kolejna seria strzał, z których jedna trafiła reżysera w lewe udo.

 

Również w 1974 roku, w celu nawiązania kontaktu, indyjska grupa przypłynęła z trzema członkami plemienia Onge. Nie udało im się jednak dotrzeć na tyle blisko, by mogli zrozumieć, co krzyczeli rdzenni mieszkańcy wyspy. Nie wiadomo również, czy Sentinelczycy zrozumieli propozycję przyjaźni przedstawioną przez członków plemienia.

 

W 1975 roku Leopold III (były król Belgii) został zabrany na rejs po wodach w okolicy wyspy Sentinel. Podobno spotkał się on twarzą w twarz z członkiem plemienia uzbrojonym w łuk i strzały.

 

W połowie 1977 roku statek towarowy osiadł na mieliźnie przybrzeżnych raf wyspy. Wiadomo jedynie, że wrak został wyczyszczony przez tubylców.

 

W 1981 roku kolejny statek towarowy ugrzązł na rafie koralowej w pobliżu wyspy. Pomimo wysłania przez kapitana prośby o pomoc, gwałtowne burze uniemożliwiły innym statkom szybkie dotarcie do rozbitków.  Członkowie załogi kilka dni później ujrzeli tubylców uzbrojonych we włócznie i strzały. Około pięćdziesięciu z nich zaczęło budować dwie lub trzy drewniane łodzie w celu dotarcia do statku. Na szczęście, po tygodniu od wypadku, załoga została uratowana przez śmigłowiec. Wrak statku jest nadal widoczny u wybrzeża wyspy na zdjęciach satelitarnych.

 

4 stycznia 1991 roku - po latach nieudanych prób - ekipie Pandita udało się nawiązać pierwsze pokojowe stosunki z mieszkańcami. Podobno Sentinelczycy sami wyszli im dobrowolnie naprzeciw. Wydarzenie to było szeroko opisywane w prasie, zrobiono kilka fotografii. Sytuacja jednak bardzo szybko się zmieniła, przy następnych próbach kontaktu mieszkańcy znowu ustawiali się wzdłuż plaży z bronią, gotowi do ataku.

 

W tym samym roku firma Mohamad Brothers uzyskała zgodę na pracę we wrakach statków. Podczas pierwszej wizyty robotnicy zostali ostrzelani z łuków, co poskutkowało strzałami w powietrze oddanymi przez policyjną eskortę. Po tym wydarzeniu, przez kolejne dwa miesiące, prace odbywały się bez zakłóceń, chociaż pojawiają się również niepotwierdzone doniesienia o śmiertelnych starciach.

 

W 1995 roku rząd Indii wprowadził 5-kilometrów, zakazaną strefę wokół wyspy w celu odstraszenia rybaków, kłusowników i turystów od zbliżania się do niej. 

 

W 1996 roku indyjskie wyjazdy kontaktowe zostały przerwane w celu ochrony Sentinelczyków w związku z serią fatalnych spotkań z plemieniem Jarawa, odbywających się na podobnych zasadach. W związku z otwarciem na spotkania z turystami, wielu członków plemienia uzależniło się od alkoholu lub tytoniu. Zaczęli również zapadać na choroby, z którymi nie mieli wcześniej do czynienia, takie jak odra, świnka czy malaria. W 2012 roku do mediów wyciekło nagranie, na którym półnagie kobiety z plemienia tańczą na polecenie indyjskiego policjanta.

 

Od 2005 roku panuje całkowity zakaz zbliżania się do wyspy. Pomimo tego, w 2006 roku dwaj indyjscy kłusownicy zostali zastrzeleni z łuków, gdy zacumowana przez nich w pobliżu wyspy łódź zaczęła dryfować w kierunku brzegu, a w listopadzie tego roku został zabity 27-letni Amerykanin, który popłynął na wyspę w celu nawracania plemienia na chrześcijaństwo. Więcej o śmierci Amerykanina przeczytacie tutaj.

 

ŹRÓDŁA:
http://northsentinelisland.com/
https://www.atlasandboots.com/north-sentinel-island/
https://www.survivalinternational.org/tribes/sentinelese