„Paper Mario: The Thousand-Year Door” [RECENZJA]
- Dodał: Maciej Baraniak
- Data publikacji: 28.06.2024, 16:00
Mario doczekał się wielu różnych serii, a jedną z nich jest oczywiście Paper Mario. Teraz otrzymaliśmy reedycję gry Paper Mario: The Thousand-Year Door, która swoją premierą miała już 20 lat temu. Sprawdźmy zatem, czy remake jest udany.
Paper Mario: The Thousand-Year Door przedstawia najprostszą historię z Mario, jaką tylko się da. Oto Królewna Peach znika w tajemniczych okolicznościach, a nasz wąsaty hydraulik rusza za nią w pogoń. Tym razem nie wiemy jednak kto ją porwał ani jak ją odnaleźć, więc będziemy się błąkać od zadania do zadania, aby odnaleźć odpowiedzi na nurtujące nas pytania.
Pierwsze godziny tej gry były dla mnie dość przeciętne. Fabuła mnie nie porwała, model walki wyglądał przeciętnie, a na to wszystko samouczek trwał dosłownie wieki. Lubię gry Nintendo, ale jeszcze bardziej lubię, gdy nie prowadzą mnie cały czas za rękę. Wolę dość szybko przejść do zabawy na własnych zasadach, a tutaj trochę się to wydłużyło.
Natomiast kiedy już przejdziemy przez ten przydługi samouczek, to wszystko staje się jakieś lepsze. Fabuła okazuje się być znacznie bardziej zaawansowana i skomplikowana. Jej punkt wyjściowy dalej jest prosty, aczkolwiek następne wydarzenia potrafią przyjemnie zaskoczyć i wywołać jakieś emocje. Do tego bardzo pasował mi humor, dzięki czemu jeszcze chętniej śledziłem tę historię. Napiszę odważnie, że to jedna z lepszych fabuł Nintendo, jaką przyszło mi testować.
Do tego rozgrywka jest całkiem przyjemna. Nie jestem zbytnim fanem klasycznych RPG-ów, a więc walka mnie nie porwała, ale i nie stanowiła dużego problemu. To po prostu niezły zapychacz, który stanowi przerywnik pomiędzy udanymi zadaniami i dobrą fabułą. Jeśli jednak jesteście fanami tego gatunku, to powinniście się tutaj bawić lepiej niż ja.
Natomiast kluczem udanej zabawy jest wykorzystanie tego papierowego świata. Uwielbiam całą stylistykę gry i kilka rozwiązań, jakie się tutaj pojawia. Ot, kiedy wchodzimy do jakiegoś pomieszczenia, to kamera przechodzi na bok, aby odchylić jedną ze ścian pudełka. Kocham takie rozwiązania w grach Nintendo, a ta ściana budynku to tylko jeden przykład z wielu.
A czy coś mi się nie podoba? Brak polskiej wersji językowej, choćby w formie napisów. Zwykle pomijam ten aspekt w swoich recenzjach, bo wiem, że dyskusja w tym temacie toczy się od dawna, ale Nintendo chyba się to nie opłaca. Tylko tutaj jest to gra dla najmłodszych i brak polskiej lokalizacji sprawia, że większość z nich tego nie ogarnie. Mimo że rozgrywka i humor idealnie wpasują się w gusta dzieciaków, to tak naprawdę tylko dorośli ogarną o co tutaj chodzi. Wielka szkoda i chciałbym, aby Nintendo robiło wyjątki w takich przypadkach.
Podsumowując, Paper Mario: The Thousand-Year Door to naprawdę przyjemna gierka. Może nie do końca w moim klimacie, ale finalnie jej humor, fabuła i rozgrywka do mnie trafiły. Mogłaby się trochę szybciej rozpędzić i fajnie byłoby mieć polską wersję językową, aczkolwiek i tak warto dać jej szansę. Szczególnie, jeśli jesteście dorośli i szukacie jakiegoś fajnego RPG-a z niecodzienną stylistyką.
Grę otrzymałem do testów dzięki uprzejmości Nintendo.
Maciej Baraniak
Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl