„Starfield” - pierwsze wrażenia z rozgrywki w wersji na PC
store.steampowered.com

„Starfield” - pierwsze wrażenia z rozgrywki w wersji na PC

  • Dodał: Sebastian Sierociński
  • Data publikacji: 02.09.2023, 09:27

Do premiery Starfielda pozostały niespełna cztery dni. Wyczekiwany od lat projekt od Bethesda Game Studios spędza sen z powiek milionów graczy z całego świata. Nie są to jednak wyłącznie pozytywne obawy i przewidywania. By nieco uspokoić choć część polskich przedstawicieli oczekujących, opiszę swoje doświadczenia i obserwacje po kilku godzinach w świecie kosmicznego sandboxa w wersji na komputery osobiste. Będzie to również preludium do pełnej recenzji, którą znajdziecie na łamach Poinformowanych.pl w kolejnych dniach. Serdecznie zapraszam.

Tradycyjnie w tego typu tekście skupimy się na kilku najważniejszych aspektach rozgrywki. Warto jednak pamiętać, że jest to doświadczenie po ok. 7 godzinach w grze, co w przypadku tak rozległej produkcji nie daje pełni wiedzy o poszczególnych elementach tytułu. 

Wydajność
Dziś zaczniemy od czegoś, co chyba najbardziej martwi użytkowników komputerów osobistych. Nie można ukrywać, że Starfield do gier z najniższymi wymaganiami sprzętowymi absolutnie nie należy. Podczas rozgrywki jest to niestety wyczuwalne. Na moment przed premierą stan superprodukcji Bethesdy określiłbym jako ciężki, ale stabilny. Klatki wahają się w granicach 60-70 nawet na mocniejszej karcie z serii RTX 3000, a z nieco większymi problemami (i to na ustawieniach niskich) mierzy się starszy odpowiednik sprzętu Nvidii z rodziny RTX 2000. Z drugiej jednak strony nie uświadczyłem widocznych spadków, co nawet mimo mniejszego klatkażu nie przeszkadza w zagłębieniu się w świat gry. W czasie zabawy nie uświadczyłem również widocznych błędów. Nie ukrywam, że brak lewitujących bohaterów, znikających obiektów i nieśmiertelnych przeciwników cieszy doprawdy wyjątkowo.

Gameplay
Z reguły nie szczędzę słów krytyki, jeżeli gra na nie zasługuje. W przypadku Starfielda muszę jednak jedynie hamować się, by nie zasypać go superlatywami. Rozgrywka jest na tyle zróżnicowana, że w zasadzie nie wykonałem jeszcze ani jednej powtarzalnej czynności. Zwiedzałem planety, szabrowałem opuszczone bazy, budowałem placówki terenowe, prowadziłem handel na orbicie, zwiedzałem futurystyczne miasto, polowałem na niezidentyfikowane formy życia, wchodziłem w otwarte konflikty z napotkanymi ludźmi i wiele więcej. Deweloperzy z Bethesdy najwyraźniej zaimplementowali w swoim nowym tworze niemal każdy z pomysłów, jaki przyszedł im do głowy.

Czy to nowa wersja Fallouta? I tak, i nie, bo choć całość opiera się na już dość archaicznym silniku, tytuł jak lew walczy o wybicie się z podobieństwa do poprzednich projektów studia. Rzecz jasna trudno pozbyć się schematów w kwestii typowo falloutowych elementów, jak system walki czy lootingu, ale nie sposób nie zauważyć jak bardzo ten świat jest zróżnicowany i z jak imponującą dbałością o szczegóły wykreowano jego każdy element. Porównanie do serii klasyków tego studia jest więc raczej błędne, bo StarfieldFalloutem ma tyle wspólnego co Dead IslandDying Light


Fabuła
Fabularnie po pierwszych etapach jest niestety... zwyczajnie. Historia opowiedziana głosami bohaterów nie nudzi, ale i nie angażuje. To zwyczajna opowieść z wyjątkowo interesującym uniwersum w tle i w zasadzie tyle. Cieszy natomiast swoboda w kreacji ścieżki naszego bohatera, bo to od naszych decyzji zależą nie tylko drobne kwestie dialogowe, ale i większe, bardziej znaczące wybory, jak dołączenie do danej frakcji czy poważniejsza interakcja z danym bohaterem. Możemy być kosmicznym łajdakiem albo XXIV-wiecznym samurajem, którego najważniejszą wartością jest honor. O wiele bardziej cieszą nawet krótkie zadania poboczne, którymi NPC potrafią zasypać nas w sposób niekontrolowany. Nudzić z pewnością się nie będziemy.

Grafika
Wreszcie grafika, czyli bolączka tych graczy, którzy po Starfieldzie oczekują przede wszystkim widoków. Tu uspokajam, bo kosmiczna przygoda nie szczędzi nam zapierającej dech w piersiach oprawy, zarówno kiedy zwiedzamy losową planetę czy niepozorny księżyc, jak i podczas rejsów w przestrzeni kosmicznej. A na zwiedzanie zawsze znajdzie się czas. Szczególnie, jeżeli do celu naszej podróży pozostała skromna odległość dwóch lat świetlnych, którą mamy pokonać kilometr po kilometrze (dzięki Bogu za istnienie szybkiej podróży!). Zawodzi natomiast chociażby roślinność, bo mimo iż spotykamy ją stosunkowo rzadko, na ogół prezentuje się zwyczajnie biednie. Drzewa w Nowej Atlantydzie wyglądają jak plastikowe modele LEGO, a trawa nawet na ustawieniach ultra to falująca płaska tekstura. Dobrze, że na setkach planet przeważa kamień...

Ogólne wrażenia
Słowem podsumowania (i w stosunkowo wczesnym etapie gry) Starfielda mogę ocenić jako jedną z ciekawszych produkcji tego roku. Przed twórcami jeszcze długa droga, chociażby w kontekście samej wydajności, ale nawet w obecnym stanie najnowsze dzieło Bethesdy broni się z dużym powodzeniem, a w ten wykreowany z niezwykłą pieczołowitością świat wciąga nas z siłą czarnej dziury. O tym jednak powiem nieco później, przy okazji pełnej recenzji gry, do lektury której już teraz serdecznie Was zapraszam.


Grę do testów i recenzji otrzymałem dzięki uprzejmości polskiego oddziału ZeniMax Media.

Sebastian Sierociński

Student Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Miłośnik kina, literatury, gier komputerowych i muzyki. Kontakt: sierocinskisebastian00@gmail.com