Cal Kestis nadal w formie - „Star Wars Jedi: Ocalały” [RECENZJA]
Star Wars Jedi: Survivor/Imdb.com

Cal Kestis nadal w formie - „Star Wars Jedi: Ocalały” [RECENZJA]

  • Dodał: Maciej Baraniak
  • Data publikacji: 04.05.2023, 17:39

Minęło kilka dni od czasu, gdy pisałem o swoich pierwszych wrażeniach z gry Star Wars Jedi: Ocalały (znajdziecie je tutaj), więc zgodnie z obietnicą powracam, aby podzielić się pełnoprawną recenzją. Na szczęście, będzie milej, niż wtedy.

 

Historia nierówna

W swoich pierwszych wrażeniach pisałem, że historia bardzo mi się podobała, lecz muszę przyznać, że z czasem trochę zmieniłem zdanie. Patrząc na całą fabułę z perspektywy jej ukończenia, odnoszę wrażenie, iż początek był nieco długawy i całość zawiązuje się zbyt późno.

 

Tym niemniej, całość robi wrażenie i wypada znacznie ciekawiej, niż w przypadku poprzedniej odsłony. Zarówno Cal jest pisany w znacznie ciekawszy sposób, jak i sama intryga podobała mi się bardziej. Jeśli lubiliście jedynkę pod tym kątem, to dwójka tym bardziej nie zawiedzie, a w innym przypadku zaufajcie mi (albo Mocy), dając jej drugą szansę.

 

Soulsy, które wreszcie poszły własną drogą

Poprzednio mało pisałem na temat rozgrywki, choć wspomniałem o kilku ważnych zmianach, takich jak wprowadzenie postaw, czyli możliwości wyboru jakim mieczem chcemy grać. To pozytywnie wpływa na sam sposób grania, gdyż wreszcie to my decydujemy, jak chcemy bawić się z naszymi przeciwnikami. Opcji jest naprawdę sporo i nie zamierzam ich zdradzać, natomiast miło jest widzieć możliwość wyboru i chciałbym, aby w kolejnej odsłonie ten zestaw był dawany już od początku, chociaż teraz dodawanie kolejnych postaw świetnie urozmaicało rozgrywkę w dalszych częściach fabuły.

 

Drugą poważną zmianą jest większy nacisk na elementy eksploracji i tutaj już mam mieszane uczucia. Niby fajnie zwiedza się rozmaite krainy, przygotowane przez twórców, ale niekiedy bywało to dla mnie już męczące. Jeśli gdzieś się zatniemy, to potrafimy spędzić dobrą godzinę na zagadkach logicznych, co moim zdaniem nie działa zbyt dobrze. Jest to niestety cena, jaką płacimy za większy świat, ale ja osobiście tego nie potrzebowałem i brakowało mi prostoty jedynki.

 

Wprowadzono też kilka pomniejszych zmian - ot, teraz nagle możemy nosić ze sobą więcej niż 2 stymy, a liczbę tę sukcesywnie zwiększamy dzięki skrzynkom rozmieszczonym w różnych miejscach, ale to również wynika z większego świata i brakiem zbyt dużej ilości punktów kontrolnych. Poza tym dorzucono kilka stworków, na których możemy pojeździć oraz kilka nowych możliwości skakania czy też użycia mocy.

 

Ogólnie w te kilkanaście godzin grało mi się naprawdę dobrze i na szczęście tym razem udało się uniknąć pewnej nudy, która charakteryzowała pierwszą część. Tam chwilę zajmowało nam nabycie ciekawych zdolności, natomiast tutaj od razu dostajemy solidny zestaw umiejętności, a w trakcie rozgrywki tylko go umacniamy. Mam nawet wrażenie, iż warto pominąć jedynkę, jeśli ta była dla Was zbyt męcząca, i przejść od razu do dwójki.

 

ILE?!?!?!?

Największym problemem są, moim zdaniem, aktywności dodatkowe. Nie wiem czemu, twórcy postanowili odejść od prostoty pierwszej części, więc przygotowali nam grę WIELKĄ. W związku z tym, teraz nie będziemy szukać tylko skrzynek i skrawków echo, ale też kamyki, dyski czy atuty. Moim zdaniem, mamy tutaj przerost formy nad treścią, bo nie sprawiało mi to żadnej przyjemności, a moje zażenowanie podczas znajdywania 13 kamyka można porównać do dziecka, któremu powiedziano, że nie może oglądać bajek, bo mama musi obejrzeć 9000 odcinek Mody na sukces.

 

Na szczęście spora z tych aktywności jest opcjonalna, więc de facto nie musimy za nimi latać. Problem tylko w tym, że warto eksplorować świat, bo często idzie tam znaleźć fajne wzmocnienia, natomiast nigdy nie wiemy na co trafimy. Czy w pudełku po lodach faktycznie będą lody, a może okaże się, iż mama przechowuje tam zimowe zapasy ziół. Nikt nie wie, więc trzeba sprawdzić...

 

Czy faktycznie to się tak tnie?

Kwestią najważniejszą jest jednak optymalizacja. Wiele osób narzekało już w recenzjach, że gra na PC chodzi tragicznie, więc póki co odradzali zabawę, aby twórcy w spokoju załatali problemy. Ogólnie też miałem ten problem, szczególnie podczas przedpremierowego ogrywania tytułu, ale pograłem już po kilku łatkach i śmiem donieść, że da się w to miło pykać. Mamy tutaj podobną sytuację co przy The Last of Us - na idealne doznanie chwilę poczekamy, natomiast już teraz można się dobrze bawić.

 

Najgorszym problemem jest, ponownie, wielki świat, który niesamowicie obciąża nasz sprzęt. Niekiedy te lokacje pokazują nam od razu 5 punktów medytacji w ramach całego horyzontu, a wtedy możemy sobie zrobić grilla na naszym komputerze, bez konieczności wychodzenia z domu. Szkoda, bo rozmach to miecz obusieczny i w tym aspekcie chyba najbardziej widać tego skutki.

 

Podsumowanie

Ogólnie mamy tutaj klasyczną kontynuację z cyklu Więcej, mocniej, bardziej. Część aspektów wypadła dzięki temu lepiej, inne już gorzej, a zdecydowanie kotwicą, ciągnącą nasz statek w dół, jest wielki świat, który stanowi przyczynę większości wad. Mimo to, gra potrafi nieraz zaskoczyć, ma całkiem fajny motyw przewodni i wciąż oferuje nam wiele godzin solidnej rozgrywki. Ja dałbym jej szansę, nawet teraz, chociaż sceptykom polecam odczekać te kilka tygodni na kolejne łatki. I Niech Moc będzie z Wami!

 

Grę ogrywałem na PC, a otrzymałem ją dzięki uprzejmości polskiego dystrybutora na mocy współpracy recenzenckiej.

Maciej Baraniak – Poinformowani.pl

Maciej Baraniak

Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl