Błędy popełnione przy stanfordzkim eksperymencie więziennym
Emiliano Bar/Unsplash

Błędy popełnione przy stanfordzkim eksperymencie więziennym

  • Dodał: Ela Albadri
  • Data publikacji: 14.04.2021, 19:20

Eksperyment wykonany przez grupę psychologów z Uniwersytetu Stanforda pod przewodnictwem Ph. Zimbardo zyskał po 1971 roku światowy rozgłos. Symulowane warunki więzienne umożliwiły pozyskanie szeregu informacji na temat funkcjonowania ról społecznych i zdolności przystosowawczych człowieka do sytuacji uznawanych za dyskomfortowe. W ciągu czterdziestu lat od wykonania badania wykazano jednak multum błędów popełnionych w trakcie jego realizacji.

 

Kontrowersje, jakie do dziś wzbudza słynny w skali globalnej eksperyment więzienny, odnoszą się do wielu komponentów działania Zimbardo i współpracowników. Lider badania psychologicznego sam przyznał, iż w czasie trwania eksperymentu stracił własny obiektywizm naukowy i dystans do prowadzonego przedsięwzięcia. Niedługo po zakończeniu wszelkich procedur, środowisko międzynarodowe poddało w wątpliwość wymiar etyczny i moralny wydarzeń, jakie miały miejsce w ciągu sześciu dni od rozpoczęcia eksperymentu.

 

Obecnie analiza materiałów archiwalnych z nagrań badania kierowanego przez Zimbardo wnosi dodatkowe trudności interpretacyjne i aksjologiczne względem niego. Na postawie filmu Cicha furia i refleksji dokonanych ex-post zdarzenia, wysunąć można co najmniej kilkanaście nowych wniosków. Sterowane warunki zapewnione podczas całego eksperymentu pozwalają podważać rzetelność danych zebranych przez zespół naukowy. Wiąże się to zarazem z przybraniem przez nich określonych ról pełnionych w ramach kierowniczych stanowisk więziennych. Nienaturalne okoliczności i świadomość uczestników, że jest to jedynie symulacja, mogą świadczyć o zniekształceniu wyników badania.

 

Na tle wydarzeń, jakie miały miejsce w interakcjach między więźniami i strażnikami, doszło kilkukrotnie do prowokowania uczestników i sterowania ich reakcjami. Ingerencję naukowców w przebieg eksperymentu można uznać za równie wątpliwy jakościowo komponent. Co więcej, poza zespołem współpracowników Zimbardo, w eksperymencie nie wzięli udziału żadni inni przedstawiciele gremium psychologiczno-psychiatrycznego, którzy mogliby wnieść istotną wartość dodaną i nową percepcję do całego przedsięwzięcia. Nie pojawiły się tu również żadne ekspertyzy psychologiczne, w zakresie przydatności i gotowości kandydatów względem udziału w badaniu. Mimo deklaracji o ich przebadaniu, testy psychologiczne zrealizowane w 1971 roku były nadto wąskie i odnosiły się do zbyt krótkiej perspektywy czasu, by wprost uznać ochotników za całkowicie zdrowych psychicznie*. Zarówno Zimbardo, jak i jego zespół podeszli niezwykle powierzchownie do tego aspektu.

 

Uczestnicy mieli pełną wiedzę, iż są częścią eksperymentu, co z pewnością wpłynęło niejako na ich reaktywność wobec wydarzeń w skonstruowanym, podziemnym więzieniu. To ponownie podważa rzetelność zebranych danych i nasuwa pytanie, jak więźniowie i strażnicy zachowywaliby się bez tej wiedzy. Ingerencja Zimbardo i wprowadzanie zmian już podczas trwania eksperymentu również podnosi krytyczne stanowiska wobec profesjonalizmu i wniosków, jakie sformułowano po badaniu. Nakłanianie jednego z więźniów do donosicielstwa jest przykładem modyfikowania eksperymentu już w trakcie jego trwania, co tym samym wprowadza dość losową zmienną zakłócającą. To z kolei sprawia wrażenie, jak gdyby zespół naukowy sam eksperymentował z różnymi wariantami rozwiązań, jakie potencjalnie mogły zajść podczas symulacji.

 

Przenikanie elementów świata zewnętrznego do warunków doświadczenia można uznać za kluczowy atrybut trudności w jego jednoznacznej ocenie. Kolejnym argumentem wskazującym na błąd popełniony podczas wyzwania z 1971 roku jest brak umocowania wewnętrznego obserwatora pośród uczestników eksperymentu, który w sposób niezależny byłby w stanie monitorować bezpieczeństwo i etykę przedsięwzięcia. Po zakończeniu przerwanej próby Zimbardo wskazywał, że wszystkie osoby biorące udział w badaniu odzyskały równowagę psychiczną. Deklaratywny charakter tych wniosków i brak kompleksowych badań psychosomatycznych nastręcza dodatkowych wątpliwości względem długofalowych rezultatów wydarzeń w piwnicach Stanforda.

 

Nieobiektywność Zimbardo sugeruje, iż być może nie powinien on był brać udziału bezpośrednio w eksperymencie, a jedynie przyglądać się mu z oddali. Wyjściowy kierunek przyjęty w badaniu nie tylko uległ licznym modyfikacjom już w trakcie trwania symulacji, ale też znacząco rozminął się z pierwotnymi założeniami psychologów. Zawiodło planowanie. Sterowanie wizytą księdza i nakazanie mu określonej narracji wobec uczestników wyeksponowało problemy w przygotowaniu scenariusza przebiegu badania, braku kompleksowości i prognostyki na etapie preparacji próby. Okrucieństwo stosowane przez uczestników-strażników więziennych można obecnie rozpatrywać jako niedopuszczalne, ciche przyzwolenie na kontynuowanie eksperymentu i fascynację psychologów nagłymi zwrotami akcji podczas badania.

 

Nadmiar wykorzystywania szybkiego myślenia w grupie naukowców i relatywny niedobór myślenia wolnego (według klasyfikacji D. Kahnemana) podkreślają utratę obiektywizmu i ilość nieprawidłowości występujących w eksperymencie więziennym. Czas trwania symulacji również nakazuje wnioskować, iż na podstawie wyników obserwacji nie sposób wysunąć uogólnionych wniosków, dogłębnie poruszających tematykę ludzkiego behawioryzmu. Sława, jaką zyskało przedsięwzięcie, pozwoliła na umocowanie pracy zespołu pod kierownictwem Zimbardo jako jednego z kluczowych zdarzeń w nurcie współczesnej psychologii dobra i zła. Związek wykazany między stanfordzkim eksperymentem a realiami wydarzeń w irackim zakładzie penitencjarnym w Abu Ghraib reaktywował krytykę toczącą się wokół projektu.

 

Skłonność człowieka do wiktymizacji czy stawania się oprawcą powinna być szacowana na podstawie szeroko zakrojonych analiz badawczych, wykraczających poza epizodyczny eksperyment więzienny. Do takich wniosków po czterech dekadach od badania doszedł sam Ph. Zimbardo, publikując refleksje w książce Efekt Lucyfera.

 
*Należy podkreślić, że kwestia zdrowia psychicznego w odniesieniu do lat 70. XX wieku jest zgoła odmienna od współczesnego rozumienia zjawiska. Ponadto sama definicja jest niezwykle trudna do sformułowania, natomiast na przestrzeni wieków mocno ewoluowała. Obecnie przyjmuje się, że zdrowie psychiczne to dynamiczny stan wewnętrznej równowagi umożliwiający wykorzystywanie umiejętności (poznawczych, społecznych itd.) w harmonii z przyjętymi indywidualnie oraz powszechnie wartościami. Może więc dotyczyć zarówno zdolności do rozwoju, przeżywania, odkrywania i tworzenia rzeczywistości bądź optymalnego dla jednostki poziomu rozwoju psychofizycznego, który pozwala na zaspokajanie potrzeb i realizację celów. Fakt ten również zmienia charakter eksperymentu, ponieważ przyjęte zmienne mogą, w zależności od przyjętego punktu wyjścia, uzyskać inne wartości, a brak uwzględnienia w badaniu tego elementu istotnie oddziałuje na szereg nieścisłości i relatywną dowolność grupy badanej. Więcej w tym temacie można znaleźć w: D. Kurpas, H. Miturska, M. Kaczmarek (red.): Podstawy psychiatrii. Podręcznik dla studentów pielęgniarstwa. Wydawnictwo Continuo, Wrocław 2009/S. Galderisi, A. Heinz, M. Kastrup i inn.: Propozycja nowej definicji zdrowia psychicznego. "Psychiatria Polska" 2017, nr 51 (3).
Artykuł powstał przy współpracy z redaktor serwisu, Klaudią Nowak
Źródło: Cicha Furia, Efekt Lucyfera, ICAN Institute, Stanford Libraries