Metamfetamina w szeregach Wehrmachtu, cz. 1

  • Data publikacji: 19.07.2018, 23:40

Narkotykom w Trzeciej Rzeszy nie została przypisana zbyt duża rola, głównie przez nazistowski koncept zakładający bezwzględną walkę ze środkami odurzającymi. Jednak mimo, iż stały się one tematem tabu w ówczesnych Niemczech, ich wpływ na przebieg drugiej wojny światowej jest szokujący.

 

Aby zrozumieć rolę narkotyków w Trzeciej Rzeszy trzeba przeanalizować cały proces ich zakorzeniania się w społeczeństwie niemieckim. Na początku XIX wieku w mieście Paderborn farmaceuta Friedrich Wilhelm Sertürner wyizolował morfinę, która bardzo skutecznie eliminowała ból. Było to przełomowe odkrycie, ponieważ wyznaczyło nowy kierunek farmakologii, jednocześnie pozwalając na prowadzenie wojen na większą skalę, dzięki szybkiemu znieczulaniu rannych żołnierzy i wysyłaniu ich z powrotem na front.

 

Nie trzeba było długo czekać na kolejny wynalazek. Wkrótce po wynalezieniu morfiny na rynek trafił środek reklamowany jako „lek na wszystko”, pod handlową nazwą „heroina”. Używano go do zwalczania bólu głowy, kaszlu, a nawet do eliminowania problemów ze snem u niemowląt. Od tego momentu narkotyki wkroczyły do życia nieświadomych zagrożenia Niemców.

 

W 1926 roku Niemcy wiodły prym w produkcji morfiny i eksporcie heroiny. Aby uświadomić sobie skalę tego procesu wystarczy podać liczby. W ciągu 5 lat, od 1925 do 1930 roku, w tym kraju legalnie wyprodukowano 91 ton morfiny, w 1928 roku 200 ton opium. W tym samym czasie w rękach niemieckich koncernów znajdowało się 80% światowego rynku kokainy.

 

Państwo niemieckie w latach 1919-1933 było uznawane za miejsce absolutnego upadku moralnego, gdzie przyjemności szukano w największych perwersjach podziemnego świata. Całość wizerunku idealnie dopełniały narkotyki, gdyż tworzyły one iluzję lepszego świata i pozwalały zapomnieć o ranach pierwszej wojny światowej. Z powodu rosnącego zapotrzebowania przemysł narkotykowy kwitł. Powstawały palarnie opium, nielegalne kluby i lokale nocne, a w kinach wyświetlano filmy o kokainie lub morfinie. Taki porządek rzeczy odpowiadał mieszkańcom Niemiec oraz innych krajów zachodnich, wśród których wykształciła się turystyka rekreacyjno-narkotyków. Z drugiej strony jednak do władzy dochodzili ówcześnie narodowi socjaliści, którzy pogardzali kulturą otwartego społeczeństwa i związaną z nią degeneracją.

 

Wraz z przejęciem władzy przez nazistów, narkotyki stały się tematem tabu. System, który wykreował Hitlera jako wodza i przywódcę, nadając mu wręcz cechy boskie, nie chciał pozwolić obywatelom na doświadczenie innej rzeczywistości niż ta narodowosocjalistyczna. Od tego momentu konsumpcja i handel substancjami odurzającymi zostały surowo zabronione, a łamiących prawo karano wysokimi wyrokami. W kolejnych latach byli oni nawet wysyłani do obozów koncentracyjnych, jako „osobowości psychopatyczne”.

 

W założeniu nazizmu od początku leżała czystość rasy, rozumiana jako czystość krwi oraz czystość organizmu. Twierdzono, iż ciała są nosicielami dziedzictwa przodków, więc należą do narodu a nie do jednostki. Sam Hitler starał się wykreować swój obraz jako człowieka całkowicie wolnego od uzależnień, dbającego o swoje ciało, odsuwającego na bok jego potrzeby. Poprzez rasistowską terminologię, w której znaczną rolę odgrywały słowa „czystość” i „trucizna”, udało się zdehumanizować społeczność żydowską, tworząc z niej, poprzez opinię publiczną, ciało obce, zatruwające zdrowy organizm Rzeszy.

 

Ideologizacja rozpoczynała się już we wczesnym wieku poprzez pisanie antysemickich książek dla dzieci, w których mieszały się dwie wrogie rzeczywistości – narkotyki i Żydzi. Prowadzona we wcześniejszym czasie przez socjalistów polityka antynarkotykowa przyczyniła się więc bezpośrednio do wykreowania i utrzymania w świadomości Niemców mitu Żyda, jako wroga czystości rasy.

 

 

Metamfetamina w szeregach Wehrmachtu, cz. 2