Australia planuje budowę dużego lotniska na Antarktydzie
melissa2760/Pixabay

Australia planuje budowę dużego lotniska na Antarktydzie

  • Dodał: Patrycja Kwaśniewicz
  • Data publikacji: 11.01.2021, 22:00

Australia planuje budowę pierwszego lotniska z betonowym pasem startowym na Antarktydzie. Jest to duży i kontrowersyjny projekt pod względem skali inwestycji i jej wpływu na środowisko. Krytycy zwracają uwagę przede wszystkim na katastrofę klimatyczną, geopolitykę oraz po prostu chęć wyprzedzenia innych krajów pod względem gospodarowania terenami Antarktydy.

 

Australia rości sobie prawa do prawie 6 mln km kwadratowych powierzchni Antarktydy, co daje ponad 40% terytorium tego lodowego kontynentu. To dwa razy więcej niż roszczenia drugiej w kolejności Norwegii. Australia posiada tam trzy stałe bazy badawcze, które mają z roku na rok coraz większe problemy z zaopatrzeniem.

 

Od 2004 roku australijskie bazy są obsługiwane przez sezonowe lotnisko Wilkins. Zimą na kontynencie jest ciemno i samoloty nie latają, działa ono obecnie tylko kilka tygodni. Niestety przyszłość tego lotniska jest zagrożona, bowiem jego pas startowy to nic innego jak wyrównany lód. Kiedy przychodzi lato na Antarktydzie lotnisko nie może funkcjonować. Powierzchnia lodu nadtapia się i robi zbyt miękka, aby mogła być użytkowana. Normalnie przerwa taka trwa około 6 tygodni. Niestety w minionym roku, który okazał się najcieplejszym rokiem w historii, przez gwałtownie rosnącą temperaturę przerwa trwała aż 10 tygodni. Okres, podczas którego Wilkins może być użytkowane, skraca się.

 

Australijczycy argumentują więc nowy projekt tym, że potrzebują całorocznego lotniska. Jednak takie lotnisko będzie potrzebowało utwardzonego pasa startowego, który trzeba będzie zbudować na skałach, a nie lodzie. Przez to ma on być odporny na efekty katastrofy klimatycznej, jak m.in. właśnie wzrost temperatury. Jednak sam projekt znacznie wpływa na zmiany tego klimatu i tamtejszego środowiska naturalnego. Wszystkie materiały do budowy trzeba będzie tam przetransportować. Ze względu na to, że betonu nie można produkować na miejscu, Australia chce go dostarczać statkami w przygotowanych 10-tonowych blokach. Łącznie będzie potrzebowała ponad 110 tys. ton. Pas startowy ma być długi na 2,7 tys. metrów i mieć 40 metrów szerokości, będzie on typowy dla średniej wielkości portów lotniczych. Jak się można domyślić, będzie to kosztowało zapewne kilka miliardów dolarów, a według szacunków budowa ma trwać do 2040 r. Transport betonu będzie wymagał ponad 100 rejsów lodołamaczy z Hobart na Tasmanii. Warto też nadmienić, iż na powierzchni Antarktydy odpowiedniej nawierzchni do betonowania - w skale - jest niewiele. Dodatkowo projekt będzie wymagał m.in. budowy magazynu materiałów wybuchowych oraz czterokilometrowej drogi dojazdowej. 

 

Australijczycy na tę chwilę nie ujawniają szczegółowego budżetu na budowę lotniska. W połowie zeszłego roku ruszył bowiem pierwszy przetarg na projekt, który ma oszacować całkowite wydatki.

 

Według krytyków tego przedsięwzięcia, których jest wielu, najważniejszym problemem są oczywiste kwestie środowiskowe. Antarktyda jest ostatnim kontynentem, gdzie bezpośrednio ludzkość nie naruszyła istotnie ekosystemu. Krytycy australijskiego pomysłu wskazują, że nowa inwestycja może łamać nawet wytyczne krajowe, pomijając regulacje międzynarodowe. Oprócz regulacji środowiskowych, uwagę zwracają same dowody na to, że nawet jeden lot może wywołać śmiertelną dla tysięcy pingwinów panikę w koloniach. Według szacunków Shaun'a Brooks'a z Uniwersytetu Tasmanii, który wypowiedział się na ten temat w rozmowie z Guardianem, budowa nowego lotniska zwiększy całkowity wpływ ludzkości na ekosystem Antarktydy aż o 40%. Realizacja projektu doprowadziłaby także do regularnych zakłóceń w koloniach petreli olbrzymich, fok i pingwinów białookich. 

 

- Chociaż robi się to w imię nauki, niewielu naukowców jest nastawionych do pomysłu entuzjastycznie. Chodzi raczej o machanie flagami i umocnienie obecności Australii w regionie – twierdzi Shaun Brooks.

 

Według niektórych opinii budowa lotniska miałaby również przeciwdziałać rosnącej obecności Chin na tym kontynencie, a Australia ma coraz bardziej napięte relacje z nimi, jest ich głównym rywalem o wpływy w rejonie Oceanii. Wnioskować można, że wszystkie inwestycje Pekinu skłaniają Canberrę do przyspieszania swoich planów.

 

Przedstawiciele Australijskiego Programu Antarktycznego twierdzą, że nowe lotnisko zrewolucjonizuje możliwości prowadzenia najwyższej jakości badań naukowych. Mimo fali krytyki, w tym dużej grupy naukowców i ekspertów od środowiska naturalnego i dość zagmatwanego i nieprzekonującego uzasadnienia ekonomicznego, Australia zamierza w 2023 roku rozpocząć budowę.

 

Źródło: theguardian.com/polityka.pl