Katastrofa okrętu podwodnego K141 Kursk

  • Data publikacji: 15.05.2018, 19:00

Mierząca 155 metrów, atomowa łódź podwodna K141 'Kursk', wyruszyła w swą ostatnią podróż 10 września 2000 roku. Manewry Floty Północnej rosyjskiej marynarki wojennej, w której uczestniczyło 30 jednostek, miały odbywać się na Morzu Barentsa. 

 

Ogromna tragedia

Kursk opuścił swoją siedzibę - Vidiayevo - 10 sierpnia 2000 r., z łączną liczbą 118 mężczyzn na pokładzie (111 członków załogi, 5 oficerów i 2 konstruktorów). Okręt w ramach ćwiczeń miał wykorzystać dwie torpedy ćwiczebne, w tym jedną napędzaną między innymi nadtlenkiem wodoru. Według ustaleń, to właśnie rozszczelnienie i wyciek tego związku chemicznego, spowodował 12 sierpnia dwa wybuchy - pierwszy o 7:29:50, o sile 100 kg trotylu (wstrząs o magnitudzie 1.5 st. w skali Richtera), drugi - znacznie większy - o 7:32 (wstrząs o magnitudzie 3.5 stopnia w skali Richtera). Jak pierwsza z  eksplozji wyglądałaby na powierzchni ziemi? 

 

 

Eksplozja ta zabiła 7, a raniła 36 marynarzy. Wybuch nastąpił w przedziale I. W tym czasie grodzie oddzielające przedział torpedowy (I) od innych, były otwarte. Fala uderzeniowa zainicjowała pożar. To spowodowało wybuch kolejnych torped. Właśnie dlatego doszło do opisanej drugiej eksplozji, która zatrzymała się dopiero na przedziale VI - reaktorów atomowych.

źródło: http://www.rpf.ru/doc/kursk/TheKurskAccident.pdf

 

Wyrwała ona dziurę o szerokości 2 metrów w przedniej części kadłuba. Woda zalała wiele sektorów, przez co okręt zaczął tonąć. Gdy opadał na dno, powinna była uwolnić się boja sygnalizacyjna, która pozwoliłaby określić dokładnie położenie łodzi. Ułatwiłaby ona dotarcie ratownikom do włazu awaryjnego. Niestety, została ona wyłączona na czas ćwiczeń. 

Uwięzieni

Z informacji zapisanych przez Dmitrija Kolesnikowa - jednego z członków załogi, możemy się dowiedzieć, iż ocalali marynarze przenieśli się do przedziału IX:

 

Jest 13:15. Cały personel z sekcji szóstej, siódmej i ósmej przeniósł się do sekcji 9. Są tu 23 osoby. Podjęliśmy tę decyzję, ponieważ nikt z nas nie może stąd uciec. Piszę to w całkowitych ciemnościach. 

 

Niektórzy z marynarzy żyli jeszcze przez kilka dni. Przy ich ciałach znaleziono sprzęt wzbogacający powietrze w tlen. Brakowało zasilania, reaktory atomowe wyłączyły się. Czekali na pomoc w ciemnościach. Niestety, nie otrzymali ratunku.

Pomoc

Trwały ćwiczenia. Inne jednostki nie zareagowały na wybuch. Dopiero po kilku godzinach i nieudanych próbach nawiązania łączności z Kurskiem, rozpoczęto akcję ratunkową. Następnego dnia na miejsce zdarzenia przypłynął rosyjski okręt ratunkowy „Michaił Rudnicki”. Niestety, w dostaniu się do wraku przeszkadzał silny sztorm. 

Rosja odrzuciła ofertę pomocy od USA, Norwegii oraz Anglii. Dopiero w niedzielę, 20 sierpnia, zezwolono norweskim nurkom na sfotografowanie wraku. Następnego dnia opuścili się oni kolejny raz i dotarli do wnętrza okrętu. Niestety, było już o wiele za późno. Znaleziono wtedy tylko ciała marynarzy. 

Wrak wydobyto na powierzchnię w 2001 roku. 

 

Co, gdyby zareagowano szybciej?

Państwa oferujące pomoc miały lepiej wyszkolonych ratowników oraz nowocześniejszy sprzęt niż Rosja. Jeśli od razu by na nią zezwolono, być może udałoby się uratować część załogi.

 

 

Katastrofa okrętu podwodnego K-141 Kursk na długo zostanie w pamięci Rosjan. Zginęło wtedy 118 wyszkolonych marynarzy, którzy umierali w strasznych warunkach. Z wypadku wynika także nauka - w razie katastrofy nie powinna liczyć się polityka, ale od razu należy spieszyć z pomocą wszystkimi możliwymi środkami.  

 

źródło pomocnicze: raport NRPA