Jedna szczepionka na choroby roznoszone przez komary?

  • Data publikacji: 18.06.2018, 18:49

Zespół dr Jessiki Manning z Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH) ma pomysł na uniwersalną szczepionkę chroniącą przed chorobami przenoszonymi przez komary. Naukowcy zaproponowali mechanizm jej działania w Journal of Infectious Diseases.

 

Stworzenie uniwersalnej szczepionki od wielu lat jest celem zespołów badaczy z całego świata. Poszukiwania skupiały się dotychczas wokół wirusa grypy. Chociaż szczepionka chroniąca przed tą chorobą istnieje, nie jest ona doskonała - nie zabezpiecza przed wszystkimi szczepami wirusa i musi być przyjmowana ponownie w nowym sezonie grypy. Wynika to z faktu, że wirus ten szybko mutuje, przez co każdego roku musimy zmierzyć się z nowym szczepem. Naukowcy w swoich próbach stworzenia uniwersalnej szczepionki opierają się na skierowaniu jej przeciwko częściom wirusa, które nie ulegają zmianom, co powinno zapewnić ochronę przed wszystkimi szczepami. Dotychczas jednak nie rozwinięto, ani nie wykazano skuteczności takiej szczepionki.

 

Zespół naukowców pod kierownictwem dr Jessiki Manning z Narodowych Instytutów Zdrowia zaproponował inne podejście, tym razem przeciwko chorobom przenoszonym przez komary takim jak: malaria, denga, żółta febra czy Zika. Badacze uważają, że zamiast skupiać się na drobnoustrojach chorobotwórczych szczepionka powinna być skierowana przeciwko samemu komarowi, a konkretnie jego ślinie.

 

Zarodziec malarii

 

W jaki sposób miałoby to działać?

 

Komary gryzą ludzi i inne zwierzęta, aby pozyskać krew, ale na tym ugryzienie się nie kończy. Na początku owad wstrzykuje mieszaninę enzymów występujących w ślinie, która ma ułatwiać picie krwi. To uruchamia nieswoistą odpowiedź układu odpornościowego czyli taką, która nie jest skierowana przeciwko konkretnemu antygenowi (ciału obcemu), ale przeciwko antygenom jako takim.

 

Czasami wraz ze śliną komara do ciała człowieka dostają się wirusy, bakterie lub pasożyty. Patogeny te atakują komórki organizmu, co powoduje przybycie w miejsce ugryzienia neutrofili. Są to białe krwinki (leukocyty), które zwalczają bakterie i inne drobnoustroje chorobotwórcze poprzez fagocytozę (pochłonięcie i strawienie). Dla uproszczenia można je nazwać piechotą w armii białych krwinek, ponieważ są to najczęściej pierwsze komórki, które podejmują walkę z patogenami.

 

Obecność neutrofili powoduje przybycie innych rodzajów leukocytów w miejsce ugryzienia, które również zostają zaatakowane przez patogeny. Co więcej, komórki te następnie przemieszczają się do najbliższych węzłów chłonnych. Są to struktury odpowiadające za filtrowanie limfy przepływającej przez naczynia limfatyczne oraz skupiska komórek układu odpornościowego. W rezultacie wirusy czy bakterie mogą rozprzestrzenić się po całym organizmie i wywołać chorobę.

 

Według naukowców z zespołu dr Manning, proces ten da się przerwać. Badacze uważają, że ludzie zaszczepieni przeciwko ślinie komara w wypadku ugryzienia uruchomiliby inną odpowiedź układu odpornościowego – odpowiedź swoistą (skierowaną przeciwko konkretnemu antygenowi). W miejsce ugryzienia dotarłyby wtedy nie neutrofile, ale limfocyty T. Są to komórki, które rozpoznają szkodliwy antygen i uruchamiają odpowiedź immunologiczną. Limfocyty T odpowiadają też za pamięć immunologiczną. Dzięki temu jeśli zachorujemy np. na ospę lub zostaniemy na nią zaszczepieni, nawet po wielu latach, przy kolejnym kontakcie z tym samym patogenem, zostanie on szybko rozpoznany i unieszkodliwiony.

 

Limfocyt T

 

Autorzy publikacji uważają, że przy kontakcie ze śliną komara u ludzi zaszczepionych na miejsce ugryzienia dotarłyby limfocyty T, które rozpoczęłyby walkę nie tylko przeciwko ślinie owada, ale również przeciwko obecnym w niej patogenom. Uniemożliwiłoby to rozprzestrzenienie się infekcji w organizmie.

 

Tak to wygląda w teorii, jednak czy ma szansę zadziałać w praktyce? Wygląda na to, że tak. Badacze wykazali, że zaszczepienie zwierząt przeciwko ślinie muchy piaskowej, która przenosi pasożyta Leishmania wywołującego leiszmaniozę, chroni je przed infekcją. W taki sam sposób można by zwalczać boreliozę roznoszoną przez kleszcze.

 

Jeśli pomysł naukowców z NIH sprawdzi się w praktyce, będzie to prawdziwy przełom w walce z wieloma groźnymi chorobami wywoływanymi przez wirusy czy pasożyty.