Chirurdzy z Imperium Inków lepsi od lekarzy z czasów wojny secesyjnej

  • Data publikacji: 15.06.2018, 20:16

Jak wynika z badań naukowców Uniwersytetu Miami, trepanacje czaszki przeprowadzane przez inkaskich chirurgów znacznie częściej kończyły się szczęśliwie dla pacjenta, niż te same operacje wykonywane przez amerykańskich lekarzy podczas wojny secesyjnej.

 

Chociaż dziś starożytne operacje bez współczesnego znieczulenia, środków odkażających, antybiotyków i przede wszystkim obecnej wiedzy medycznej wydają nam się przerażające, w rzeczywistości trepanacje czaszki wykonuje się od tysięcy lat w różnych zakątkach świata – od antycznej Grecji po prekolumbijskie Peru. Takie zabiegi nie zawsze kończyły się szczęśliwie dla pacjenta, ale archeolodzy znaleźli już wiele dowodów na to, że ci, którym udało się pomyślnie przejść operacje, mogli żyć jeszcze przez wiele lat. Jak się okazuje, poziom śmiertelności był czasami znacznie niższy od tego z mniej odległych nam czasów.

 

- W czasach Inków wskaźnik umieralności podczas takich operacji wynosił od 17 do 25 procent, a w okresie wojny secesyjnej wynosił od 46 do 56 procent. To duża różnica. Pytanie brzmi, w jaki sposób starożytni peruwiańscy chirurdzy osiągnęli wyniki znacznie przewyższające wyniki chirurgów podczas wojny secesyjnej? – mówi David S. Kushner, główny autor publikacji w World Neurosurgery - Wciąż istnieje wiele niewiadomych dotyczących procedury i osób, u których wykonywano trepanację, ale wyniki w czasie wojny secesyjnej były ponure w porównaniu z czasami Inków – dodaje.

 

Trepanacja czaszki to zabieg chirurgiczny, którego celem jest odsłonięcie opon mózgowych, aby umożliwić przeprowadzenie właściwej operacji. Zaczęto ją wykonywać prawdopodobnie już w neolicie. Wspomina o niej także Corpus Hippocraticum. W Peru przeprowadzano ją przede wszystkim w celu zmniejszenia bólu z powodu ciśnienia wywołanego krwotokiem śródmózgowym. Niekiedy stosowano ją do leczenia epilepsji czy szaleństwa. Trepanację przeprowadzano także, aby oczyścić ranę głowy, która mogła powstać np. podczas walki, z kawałków kości oraz zmniejszyć nacisk na mózg, który pęcznieje i gromadzi płyn podczas urazów głowy.

 

To właśnie w Peru znaleziono najwięcej czaszek wykazujących ślady trepanacji. Dzięki suchemu klimatowi panującemu w tym regionie Ameryki Południowej, zachowały się one w doskonałym stanie. Badaniu poddano 640 czaszek z których najstarsze datowane są na 400 r. p.n.e., a najmłodsze na rok 1500 n.e..

 

Analizując stopień przebudowy kości wokół otworów powstałych podczas operacji, naukowcy ocenili, którzy pacjenci przeżyli miesiące lub lata po trepanacji, a którzy zmarli w jej trakcie lub w krótkim czasie po zabiegu. Początkowo stopień przeżywalności wynosił około 40%, jednak z biegiem czasu osiągnął nawet 83%. Dodatkowo, poprawie uległy techniki stosowane przez inkaskich medyków – otwory i nacięcia stawały się coraz mniejsze.

 

W porównaniu z Inkami, amerykańscy lekarze z czasów wojny secesyjnej (1861-1865) wypadają raczej blado. Nawet 56% pacjentów nie przeżywało operacji. Naukowcy podejrzewają, że przyczyną takiego stanu rzeczy może być brak higieny podczas wojny – chirurdzy używali niesterylnych narzędzi medycznych, a nawet sondowali otwarte rany gołymi rękoma.

 

- Nie wiemy, w jaki sposób pradawni Peruwiańczycy zapobiegli infekcjom, ale wydaje się, że wykonywali dobrą robotę. Nie wiemy też, co stosowali jako znieczulenie, ale ponieważ operacji było tak wiele, musieli czegoś używać - być może liści koki. Może było coś jeszcze, może jakiś sfermentowany napój. Nie ma pisemnych zapisów, więc po prostu zgadujemy – mówi Kushner.

 

Mimo swoich tajemnic, Peruwiańczycy pozostają na razie najlepsi w przeprowadzaniu trepanacji – na terenie byłego Imperium Inkaskiego znaleziono aż 800 czaszek ze śladami operacji. Jest to więcej niż łącznie na całym świecie. Wszystko wskazuje również na to, że pacjenci byli w stanie przeżyć zabieg wielokrotnie – jedna z czaszek nosi ślady pięciu takich operacji.