Obecna sytuacja Eboli

  • Data publikacji: 03.06.2018, 15:21

Wirus Ebola, należący do grupy  Filoviridae, wywołuje gorączkę krwotoczną (ciężką chorobę zakaźną) u ludzi oraz innych naczelnych. Po raz pierwszy został opisany w 1976 roku w Zairze i w Sudanie, prawdopodobnie w pobliżu rzeki Ebola. Czy po 42 latach od odkrycia wirusa umiemy sobie z nim radzić? Jak wygląda obecna sytuacja epidemiologiczna i czy możemy czuć się bezpieczni?

 

Gorączka krwotoczna Ebola

 

Wirusem Ebola można się zarazić przy kontakcie z krwią lub innymi płynami ustrojowymi owocożernych nietoperzy, małp i ludzi (zarówno chorych, jak i zmarłych) lub przedmiotami, które miały kontakt z tymi płynami. Objawy choroby pojawiają się pomiędzy drugim dniem a trzecim tygodniem od zakażenia wirusem. Początkowo jest to gorączka, do której zaczynają dochodzić bóle głowy, mięśni i gardła oraz znaczne osłabienie. Następnie pojawiają się inne objawy: wymioty, biegunka, wysypka, problemy z czynnością nerek i wątroby oraz, w niektórych przypadkach, krwawienia.

 

Epidemia Eboli

 

Dotychczas największą epidemią Eboli była ta w Afryce Zachodniej, która rozpoczęła się w grudniu 2013 roku, a zakończyła w styczniu 2016 roku. Rozpoczęła się w Gwinei, a następnie zaczęła się rozprzestrzeniać na inne państwa, by w końcu uzyskać chorych w 10 krajach (wliczając pojedyncze przypadki). Na gorączkę krwotoczną zachorowało wówczas 28 646 osób, a 11 323 z nich zmarło. Wielu z ludzi, którzy przeżyli zakażenie wirusem, cierpiało na Zespół Post-Ebola, którego objawy były na tyle ciężkie, że często wymagali oni nawet kilkuletniej hospitalizacji.
29 marca 2016 roku Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła, że epidemia Eboli nie stanowi już zagrożenia międzynarodowego.

 

Ebola 2018

 

Kilka dni temu, z powodu wykrycia wirusa w Kongo, znowu usłyszeliśmy o Eboli. Do tej pory liczbę chorych określa się na 55 (w tym u 37 podejrzenie potwierdzono testami laboratoryjnymi), z których 25 zmarło (dane na dzień 31.05.2018r.).

 

-Jest to dziewiąta epidemia eboli w Kongo w ciągu ostatnich 40 lat. Do tej pory wszystkie centra epidemii miały miejsce na odległych i odizolowanych obszarach. Niestety, teraz sytuacja się zmieniła - z potwierdzeniem pierwszego zakażenia wirusem Eboli w Mbandace ziścił się nasz najgorszy scenariusz: choroba dotyka obszaru miejskiego. - powiedział Henry Gray, koordynator ds. sytuacji nadzwyczajnych MSF w Mbandace, stolicy Demokratycznej Republiki Kongo.

 

Szczepionka

 

W 2008 roku ogłoszono pozytywne zakończenie testów na małpach, co zwiększa szansę na wynalezienie szczepionek skutecznych u ludzi. Już przed epidemią w 2014 roku, opracowano kilka potencjalnych szczepionek, jednak do dziś żadna z nich nie została zatwierdzona przez FDA (Amerykańską Agencję Żywności) do stosowania na ludziach.

 

Obecnie jedna potencjalna szczepionka jest w fazie stosowania na naczelnych innych, niż człowiek, dwie mają tę fazę już za sobą. Poza tym jedna jest w trakcie planowania I fazy badań klinicznych na ludziach, dwie zakończyły fazę I, a jedna z nich zakończyła fazę III.

 

Natomiast największe nadzieje wiąże się ze szczepionką VSV-EBOV, wyprodukowaną przez firmy Newlink Genetics i Merck, która jest już stosowana w ramach terapii eksperymentalnej w Afryce Zachodniej. W 2016 roku wykazano, że ma ona od 70 do 100% skuteczności przeciwko wirusowi Ebola. Szacuje się, że efekt szczepionki rozpoczyna się w piątym dniu po jej zastosowaniu, nie wiadomo natomiast, jaki jest okres trwania odporności.

 

Światowa Organizacja Zdrowia wysłała do Kongo 4 tysiące dawek VSV-EBOV w połowie maja i zapowiedziała dosłanie kolejnych 4 tysięcy.  Szczepionka ta nie zakończyła jeszcze swoich badań na ludziach, co świadczy o tym, jak poważnie sytuacja jest traktowana przez WHO. Na początku zaszczepiony ma zostać personel medyczny, potem około 500 osób, które miały kontakt z chorymi. Należy jednak pamiętać, że celem szczepienia nie jest wyleczenie chorego, a ewentualne zapobieganie zakażeniu osoby zdrowej.

 

Niekonwencjonalny sposób na walkę z Ebolą

 

22 maja w Journal Scientific Reports pojawił się artykuł, w którym grupa badaczy przedstawia swój sposób na obserwację Eboli, dzięki śledzeniu migracji ich głównego rezerwuaru.

 

-Zazwyczaj naukowcy, badając chorobę zakładają, że rozszerza się ona jednakowo, w rzeczywistości choroby rozprzestrzeniają się w zależności od wędrówki ich rezerwuarów – zwierząt - mówi współautor badań Paolo Bocchini.

 

Naukowcy wzięli pod uwagę dane o występowaniu ognisk choroby oraz informacje o urodzeniach i śmierci nietoperzy. W ten sposób badacze opracowali model podążania ssaków na kontynencie w zależności od zasobów. Porównując ten model z modelem dostępności jedzenia oraz schronienia dla nietoperzy,  naukowcy byli w stanie dokładnie przewidzieć ogniska epidemii w odniesieniu do migracji tych zwierząt w czasie epidemii w 2014 roku.

 

- Następnym krokiem jest zastosowanie tego modelu w celu przewidywania przyszłych ognisk Eboli. Jeśli wiadomo, gdzie ryzyko wystąpienia jest największe w danym okresie czasu, można przemieścić odpowiednie ilości niezbędnych zasobów w dane miejsce. – mówi Bocchni.

 

W celu monitorowania epidemii zarówno w Kongo, jak i w krajach sąsiadujących, zastosowano kontrolę temperatury wszystkich podróżnych.

 

Liczbę zachorowań można na bieżąco śledzić tutaj