Herero i Nama - zapomniane pierwsze ludobójstwo XX wieku

  • Data publikacji: 27.05.2018, 14:51

Zdecydowana większość ludzi zapytana o ludobójstwo, odpowie – II wojna światowa i Żydzi, Ormianie w Imperium Osmańskim. Fakt jest jednak taki, że pierwszym ludobójstwem XX wieku było wyniszczenie dwóch afrykańskich plemion na terenie dzisiejszej Namibii. Artykuł przybliży okoliczności tej tragedii z lat 1904-1907, nazwanej „przepowiednią XX wieku”

 

Żeby zrozumieć mechanizmy, które doprowadziły do tego ludobójstwa, należy cofnąć się do 1885 roku. Właśnie wtedy, na konferencji berlińskiej, państwa, mające swoje kolonie w Afryce, zadecydowały o jej dalszym rozbiorze. W tamtym okresie takie kolonie posiadały Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Portugalia, Włochy i Belgia. Akcja rozbioru kontynentu miała w swoim założeniu być zorganizowana. Rzeczywistość jednak zweryfikowała plany, a państwa ruszyły do ekspresowego zajmowania terytoriów, bez oglądania się na innych.  Niemcy na tle innych krajów wypadały słabo jeśli chodzi o zdobycze kolonialne. W 1884 roku ogłosili protektorat nad Namibią i rozpoczęli swój wyścig o ziemię. Początkowo ludność tubylcza nie przeszkadzała osadnikom. Problem zaczął się w momencie, gdy Niemcy zapragnęli więcej i zaczęli posuwać się na wschód. Warto zaznaczyć, że autochtoni byli wewnętrznie skłóceni i toczyli ze sobą walki o niezliczone hektary pastwisk i wielkie stada bydła. Największymi plemionami byli Herero i Nama. Wcześniejsze kontakty z niemieckimi osadnikami na wybrzeżu ograniczały się do handlu i strony traktowały się na równi. W tym okresie gubernatorem Namibii był oficer Curt von François. Nazywał tubylców „czarnym problemem“ i dążył do ich całkowitego podporządkowania. Wodzowie plemion, a zwłaszcza Samuel Maharero, wódz Herero, doskonale zdawali sobie sprawę, czym będzie skutkować niemiecka ekspansja. Zwiastunem przyszłej tragedii była nocna zasadzka na wioskę jednego ze szczepów plemiona Nama. Niemcy zaskoczyli we śnie mieszkańców, a pozostałych dobito bagnetami. Był rok 1893.

 

Dziesięć lat poźniej utworzono dla Herero i Nama pierwsze rezerwaty. Dodatkowo, w 1905 roku, rozpoczęto budowę linii kolejowej, mającej biegnąć przez ziemie Herero. Plemię dowodzone przez Samuela Maharero zbuntowało się i złapało za broń. Powstańców było około 80 tysięcy, co w porównaniu z mały niemieckim garnizonem stanowiło olbrzymią przewagę. Przez pierwszy okres powstania przewaga Herero była miażdżąca. Podeszli nawet pod Windhuk, stolicę niemieckiego protektoratu. W sierpniu 1904 roku z Niemiec przypłynął  pierwszy korpus ekspedycyjny, liczący 15 tysięcy żołnierzy, dowodzony przez generała Lothara von Trotha. Przywiózł ze sobą pierwszy udokumentowany rozkaz ludobójstwa. Jego zadaniem była całkowita eksterminacja ludności tubylczej, bez zważania na płeć i wiek. Oświadczył, że jego obowiązkiem jest stosowanie agresji i terroru. Rozbił Herero pod Waterbergiem. Przypominało to bardziej rzeź niż bitwę. Niemcy otoczyli bezsilnych Herero i ostrzeliwali ich z artylerii. Pozostałych przy życiu żołnierze okrążyli i sukcesywnie zacieśniali śmiercionośny pierścień. Celem tego manewru było zmuszenie tubylców do wycofywania się w stronę pustyni Omaheke. Pozbawieni jedzenia i wody zaczęli masowo ginąć. Najsilniejsi i najwytrwalsi przemierzyli pustynię, by dotrzeć do Beczuany, kolonii należącej do Wielkiej Brytanii. Herero przez kilka miesięcy wegetowali w warunkach nie nadających się do życia a każdy akt ucieczki karany był natychmiastową śmiercią z rąk niemieckich żołnierzy. Lothar von Trotha oświadczył tubylcom, że nie obejmuje ich już opieka cesarza.

 

Dla pozostałych przy życiu Herero utworzono obozy pracy i oznakowano GH (Gefangene Herero, po polsku: więzień, jeniec Herero). Cierpienia niewinnych tubylców były niewyobrażalne. Dokonywano na nich masowych gwałtów, a tych, którzy nie mogli już pracować lub odmawiali, zakłuwano bagnetami. Najsłynniejszy obóz pracy nosił nazwę Shark Island i mieścił się w pobliżu miasta Luderitz. Według różnych szacunków zmarło tam 3,5 tysiąca tubylców. Byli zmuszani do katorżniczej pracy przy budowie torów kolejowych w mieście Windhuk i wielu innych miejscach, które wymagały nakładu ludzkiej siły. Śmiertelność w ciągu czterech pierwszych miesięcy doszła do 40 procent.

 

W 1907 roku zamknięto Shark Island z rozkazu Ludwiga von Estorffa, jednego z nielicznych niemieckich oficerów, który był przeciwny tej masowej eksterminacji. Przeżyło zaledwie kilkuset więźniów, ale nie mogli się cieszyć wolnością. Zamieniono im obóz pracy na więzienie, w którym warunki były niewiele lepsze od tych, w których się wcześniej znajdowali. Ostatnie obozy zagłady zamknięto w 1908. Buńczuczne ludy uznano za okiełznane. Niemcy nie panowali jednak długo w Namibii. Zostali z niej wyparci przez wojska południowoafrykańskie w 1915. Natomiast traktat wersalski pozbawił ich wszystkich kolonii w 1919 roku.

 

Przez cały ten czarny okres, a więc w latach 1904-1908, w Berlinie zdawano sobie sprawę z sytuacji w Namibii. Cesarz wielokrotnie upominał gubernatora, by zaprzestał ludobójczych praktyk, ale nie spotkało się to z odpowiednią reakcją. W 1914 roku wybuchła wielka wojna i o masakrach w Afryce szybko zapomniano. Ba - wracano nawet wspomnieniami do ciepłych i przyjemnych kolonii, które zostały im w Wersalu odebrane.

 

W tamtym okresie w Afryce rozpoczął się proces, który w późniejszych latach urośnie do niebezpiecznych rozmiarów. Teorie wyższości rasowej i darwinizmu trafiły na podatny grunt w postaci zamkniętej w rezerwatach i obozach pracy ludności tubylczej. Początkiem XX wieku w Namibii zaczęła kiełkować eugenika i teoria wyższości ras. Działania III Rzeszy mają wiele punktów wspólnych z wydarzeniami w Afryce. Josef Mengele, nazistowski lekarz, który zasłynął z przeprowadzania eksperymentów medycznych w Auschwitz, był uczniem Theodora Mollisona, który badał głowy zamordowanych Herero i Nama w Namibii.

 

Namibia odziedziczyła wiele z kilkudziesięcioletniego okresu niemieckiej dominacji. Nazwy miast, ulic, nawet dziś spotykane niemieckie imiona i język. Okres kolonialny to czarna karta w historii Afryki, lecz nie da się ukryć, iż wniósł również pewne korzyści. Państwa kolonialne łożyły ogromne pieniądze na rozwój afrykańskich ziem. Powstało wiele tysięcy kilometrów linii kolejowych, miasta, porty, kopalnie, wprowadzono nowe technologie i połączono zacofaną plemienną Afrykę z resztą rozwijającego się świata. Dzięki zrzuceniu ostatniego jarzma i zmianie mentalności, ten piękny kontynent może teraz dynamicznie się rozwijać, zarówno pod kątem społecznym jak i ekonomicznym.

 

Warto jednak pamiętać o tragicznych wydarzeniach z początku XX wieku. To na nich dumne afrykańskie narody zbudowały swoją tożsamość narodową i, mimo bolesnych doświadczeń, przechwyciły z tamtego okresu wszystkie dobre rzeczy. Jednakże ciągle brakuje ostatecznego rozliczenia i pewnego resetu światopoglądowego. W Windhoek, obecnej stolicy Namibii, dalej stoi pomnik Curta von François. Niemcy długo zmagali się ze swoją kolonialną przeszłością, która była głęboko w cieniu wobec innych wydarzeń XX wieku. Dopiero w 2004 roku ówczesna minister współpracy gospodarczej Heidemarie Wieczorek-Zeul, podczas wizyty w Namibii, przeprosiła za tamte wydarzenia i nazwała je ludobójstwem